Koło Przewodników Tatrzańskich

im. Tadeusza Szczerby w Gliwicach

Vinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.x

Kazimierz Gajos in memoriam

Kazimierz Gajos

(1944 – 2012)

in memoriam

 

Kazimierz GajosKazimierz Gajos urodził się 15. 01. 1944r. w Rzeżuśni, zmarł 20. 11. 2012 r. w Gliwicach. Z zawodu inżynier, pracując w biurach projektów ( m.inn. BPPH BIPROHUT w Gliwicach ) równocześnie pasjonował się turystyką górską. W latach 1975 – 1976 uczestniczył w kursie przewodników tatrzańskich, organizowanym przez Koło Przewodników Tatrzańskich w Gliwicach i 26. 09. 1977 uzyskał uprawnienia przewodnika tatrzańskiego III stopnia.

Jego pasja turystyczna przekładała się na działalność społeczną: był członkiem Komisji Turystyki Górskiej przy Oddziale PTTK w Gliwicach i członkiem Koła Przewodników Tatrzańskich przy tym Oddziale.

Był czynnym przewodnikiem tatrzańskim. Po tatrzańskich szlakach, polskich i słowackich, prowadził zarówno wycieczki, jak i rajdy szkolne, uczestniczył również w wyjazdach szkoleniowych. Zawsze w dobrym humorze, był świetnym towarzyszem, zawsze skorym do uśmiechu i żartów, pomimo problemów zdrowotnych.

Czytaj więcej...

Zbigniew Karge "Były czasy, były..."

 
Byli chłopcy, byli, ale się minęli
I my się miniemy po maluśkiej chwili.

A. Itinerarium

czyli Księga Wyjść

Rok 1960 *

_26.06: sam: Gl.- Żywiec- Korbielów(11,05)- czerw. szl.(slońce, upal, b. duszno)- Szelust(12,15)- Jaworzyna(13,10-15,05)- Mędralowa(15,30)- Mala Babia(17,30-19,15 obiad, ca- caly czas okropne muchy i upal, malo wody)- Babia Góra(20,30)- nocleg w ruinach schr. (jest woda!)- (pamiętam to schr.: w 1938r byłem tu z Ojcem podchodz. od Lipnicy Wielkiej)- światla Orawy, księżyc, cisza! o 1,00 przeszla trójka turystów- od 2,00 pochmurno i kropi (leżę pod plas- tikową plachtą). Wstaję(3,45)- odchodzę(4,10- nici ze slawnego wsch. slońca)- Krowiarki(6,00- 7,40 śniad., krótki, mocny deszcz)- Hala Śmietanowa(8,55-9,40)- Polica(10,15)- Zawoja k. koś- ciola(13,00)- odj.(13,20)- Gl.(18,00)./

_1. - 2.07:Kuźnice-H.Gąsienicowa(schr. Bustryckich)./ 3.07: H.Gąs.-Zielony St. Gąs.-Świnica-Zawrat-schr./ 5.07: H.G.-Zawrat-5 St. Pol.-Kozia Prz.-schr./ 8.07: H.G.-5 St. Pols.-Roztoka-H.Gąs./ -9.07: H.G.-Dol. Pańszczyca-Krzyżne - schr. / 10.07: zejście do Zakopanego./.

* we wspomnieniach wykorzystałam ( z zachowaniem pisowni ) fragmenty dziennika
spisanego przez Ojca na podstawie wcześniejszych, wieloletnich notatek.

ZbKarge1

Zbyszek Karge.
Dla jednych kolega, dla innych przyjaciel, dla mnie dodatkowo: Ojciec. Urodził się 06 kwietnia 1926 r. w Borysławiu. Przeżył długie, ciekawe życie. Odszedł 06 grudnia 2007 r.
Absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Śląskiej, w latach pracy zawodowej (BPPH BIPROHUT w Gliwicach) był konstruktorem, projektantem, autorem i współautorem wielu nowatorskich rozwiązań patentowych.
Może zdumiewać, że pracując zawodowo przeszło 40 lat, zdołał realizować w swoim życiu tak wiele pasji.

Wcześniejsze lata upłynęły Ojcu pod znakiem zainteresowań innych, niż góry.

ZbKargeNaJachcie

W 1948r. zdobył stopień żeglarza morskiego, następnie uprawnienia sternika II kl. ( leg. nr 811 ) a w roku 1970 – Patent Sternika Jachtowego nr 0644/Kt, potwierdzony przez PZŻ w Katowicach.
Realizacja młodzieńczych planów była możliwa dzięki Ziucie, która przejęła większość obowiązków domowych, rezygnując na początku lat 60-tych z kariery zawodowej na Politechnice Śląskiej.
Tak więc Ojciec mógł realizować swoje pasje, z których część: zamiłowanie do wędrówek górskich, a w szczególności tatrzańskich oraz zamiłowanie do narciarstwa i turystyki narciarskiej, przekazał mnie.

W latach 60-tych zafascynował się filmem krótkometrażowym i został laureatem nagród przyznawanych na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Amatorskich POL-8

w Polanicy Zdroju. Efektem jego pracy były nagrodzone filmy krótkometrażowe, dedykowane Powstaniu Warszawskiemu, filmy o tematyce tatrzańskiej oraz filmy animowane.

Kolejną jego pasją stała się fotografia: najpierw ta czarno-biała, później przeźrocza i ponownie fotografia: począwszy od wykonania zdjęcia, poprzez wywołanie i obróbkę techniczną.

Rok 1962

1.- 2.09(niedz.)sam: Droga n. Reglami od Dol. Białego do Kościeliskiej./ 3.09: z Kuźnic do schr. Bustryckich na H. Gąsienicowej - poznałem Andrz. Jasińskiego (czł. zwycz. K.W. z Lublina)./ 4.09: Mylna Prz. przez Płytę Lerskiego (WHP 85)- Zadni Kościelec - Kościelcowa Prz. - Karb - schr./ 5.09: przez Kopę Magury do jaskini - Dol. Jaworzynki do Kuźnic./ 6.09: Maly Kościelec: trenow. zjazdów na linie./ 7.09: Mylna Prz. od Zadn. Stawu (WHP 82)./ 8.09: do Zakopanego i przejazd do MOka (stare schr. z T. Szczerbą)./ 9.09 (niedziela) sypie śnieg./ 10.09: Dol. za Mnichem - Ciemnosmrecz. Przel. (wejście 515, zejście 516 wg WHP)./ 11.09: Wrota Chałubińskiego - Szpiglasowy W. - Szpiglas. Prz. - schr./ 12.09: schr. - Prz. pod Żabią Czubą - Żabi Sz. Niżni - Owcza Prz. - Białczańska Prz. - Czarny St./ 13.09: Dol. za Mnichem - Hińczowa Prz. - Cubryna - Cubryńska Prz. - Dol. Piarżysta - Wrota Chalubińskiego - schr./ 14.09: Mięguszowiecka Prz. p. Chłopkiem - Mięguszowiecki Sz.(drogą po Głazach) - Mięgusz. Prz. Wyżnia - Prz. p. Chłopkiem - schr./ 15.09: do Zakopanego./ 16.09 (niedziela) z Andrzejem Żakiem - Łysa Pol. - Brncalova Chata nad Zielonym St. Kieżm./ 17.09: Jastrzębia T. od Jastrz. Prz./ 18.09: do Tatrz. Łomnicy i Smokowca./ 19.09: Barania Prz. - Baranie Rogi (spotkanie z Jankiem Mostowskim, samotnie robi grań Tatr przed wyprawą na pn. ścianę Eigeru) - Prz. Stolarczyka - schr./ 20.09: Łomnica przez Miedziane Ławki - zejście do Skalnatego Plesa i przez Rakuską Prz. schr./ 21.09: Kołowy Sz. od Czarnej Prz./ 22.09: powrót do Zakopanego - piękne 3 tygodnie z Tatrami.
Od dnia 1.10 zostałem członkiem Koła Gliwickiego Klubu Wysokogórskiego i byłem do 1973r.

ZbKargeNaPolce

Taternik, członek-sympatyk, a następnie członek-uczestnik KW Koła Gliwickiego od roku 1962 (leg. nr.79).
Przewodnik tatrzański drugiej klasy (blacha nr 265), członek Koła Przewodników Tatrzańskich w Gliwicach, przodownik narciarski PTTK i członek KTN PTTK (leg. nr 800/73).
Lata 60-te, 70-te i 80-te spędził w kręgu przyjaciół mocno związanych z górami. W tym okresie pojawiły się w Jego bibliotece „Zasady taternictwa” autorstwa Z. Klemensiewicza (Lwów 1913), „Przewodnik po Tatrach i Zakopanem” T.S. Zwolińskich (wydanie IV nakładem Księgarni L. Zwolińskiego), „Przewodnik po Tatrach” M. Świerza (Kraków 1912) i inne. Pierwsze skałkowe wspinaczki w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej odbywał pod fachowym okiem Zdzicha Kirkina–Dziędzielewicza, tak więc „wiedzę książkową” przyjmijmy „z przymrużeniem oka”. Potem przyszedł czas na drogi wspinaczkowe w Tatrach.

Rok 1963

_Dnia 22.05.63r. zapłacilem 100zl za kurs skałkowy, który odbył się na terenie Skałek Rzędkowickich od czerwca do sierpnia. Nb. w 1971r. zrobiłem ze Zdzichem Dziędzielewiczem 1-sze wejście na Zegarową Sk. zach. ścianą (direttisimą - IV, A2) - w: J.M. Kielkowscy- Skalki Rzędkowickie, Wyd. PTTK 1977.
W lipcu przebywałem w MOku. Zapis w: Taternik 1/1968 s.31; Mięguszowiecki Szcz. Czarny 1-sze wejście środkiem lewej cz. wsch. ściany (wsch. filarem): Zbigniew Karge i Zdzislaw Kirkin-Dziędzielewicz dn. 22.VII.1963. Trudności IV. miejsce V, 3-4godz. Oraz: A.Puskas: Vysoke Tatry, diel VII. s. 81: Vychodny Mengusovsky Śtit - Pilierom lavej casti steny: Z.Karge-Z.Kirkin Dziędzielewicz, 22.VII.1963, s novym nastupovym variantom do Wyżneho Czarnostawiańskeho Kotla (3-4 h, IV+)./ ./ Innych zapisów brak./

Rok 1964

Z tego roku mam tylko kilka wpisów:

5.09: Zadni Mnich-pd.ścianą z zejsciem na Ciemnosmreczyńską Prz. (+Z. Dziędzielewicz)/
16.09(12.09): Kazalnica-prawą cz. pn-wsch. ściany (+ Z.Dziędzielewicz i Andrzej Żak)/.
17.09(14.09): Cubryna-pr. filarem i zejście Zachodami Mięgusza i Bańdzioch(+Z.D. i A.Ż)./
20.09(3.09): Przeł. p. Żabią Czubą Żabim Żl. (+Z.D. i A.Ż).

W ( ) daty z innego zapisu.

ZbKarge2

Zainteresowanie wspinaczką i turystyką górską powoli zaczęło dominować nad zainteresowaniami żeglarskimi. Pod koniec lat 60-tych nastąpiła kolejna fascynacja : zimą w górach i turystyką narciarską.
Znów pojawiła się literatura i z biblioteki swojego Ojca, Bronisława Karge wydobył „Podręcznik narciarski przez inż. A. Bobkowskiego„ (Kraków 1918). Pamiętam zimowe dni, kiedy pozostawiona na pólku narciarskim Hali Skrzyczeńskiej, deptałam śnieg drewnianymi nartami czekając na Ojca, narciarza samouka, który ćwiczył, ćwiczył, ćwiczył na stokach Skrzycznego. I był to jedyny okres, kiedy korzystał z wyciągów narciarskich. Potem w kręgu Jego zainteresowań pozostała jedynie turystyka narciarska i obcowanie z zimową scenerią gór. A obok przewodników turystycznych po Tatrach pojawiły się kolejne: „Szlaki narciarskie Tatr Polskich” J. Oppencheima (Kraków 1936), „Zima w Tatrach” T. Zwolińskiego i inne. Zarówno ta, jak i wcześniej wymieniona literatura były dopełnieniem kolekcjonerskich zainteresowań gdyż góry, zarówno latem jak i zimą, poznawał Ojciec nie z kart książek, lecz z wyryp bądź to samotnych, bądź z „zapaleńcami” takimi, jak On.

Rok 1970

_1.- 11.01: z Krysią - Szczyrk-Skrzyczne-Prz. Salmopolska (gonitwa do autobusu, halny)./ 24.01: do Lalik z Biurem Konstr./ 25.01.: Laliki-Zwardoń na nartach a powrót kuligiem./
_2.- 12.04(niedz.) do 21.04 w schr. na Pol. Chocholowskiej - sam./
_3.- Egzamin praktyczny na Przewodnika Tatrzańskiego: 23.05: przyj. Do Zakopanego (D.Tur.)./ 24.05: Zakopane-Mikulasz./ 25.05: Mikulasz-Szczyrbskie Jez.-Poprad./ 26.05: Poprad - Kieżmark - Biala - Lubowla - Czerwony Klasztor - Łysa Pol. - Zakopane./ 27.05: Stacja Botaniczna PAN „Śmigło” - egzamin u WHP i Zofii Paryskiej./ 28.05: c.d. egzaminu i powrót do Gliwic, a 7.09.: egzamin teoretyczny w Krakowie, ul. Marka 22 i zostaję Przewodnikiem Tatrz. nr 265./
_4.- 11 do 13.09: w Zakop. - „Jesień Tatrzańska” - przyjechali świeżo „upieczeni” Przew. Tatrzańscy. Ja mam odznakę nr 265./
_5.- 13.10: przyj. do N. Targu z Tadkiem Szcz. i in. (autobus Biproh.),/ 4.10: N. Targ - Kowaniec./ 5.10. Kowaniec - St. Wierchy - Rabka Zaryte./ 6.10: pociąg: Zaryte - Mszana D. i na Turbacz schr./ 7.10: Turbacz - Kowaniec, i przejazd autem kolegi (?) z Tad. i Haliną Szczerb. przez Mikulasz do schr. w Dol. Żarskiej./ 8.10: Jałowiecka Prz. - Wyżni Przysłop - Banówka - Banikowska Prz. - Parzychwost - Doł. Jałowiecka - Dol. Żarska schr. o 20.00g./ 9.10: Żarska Prz. - Smrek - Baraniec - zejście przez Bystre./ 10.10: Jałowiecka Prz. - Razsocha./ 11.10 Smutna Prz. - Trzy Kopy - Banówka - Wyż. Przysłop - Jałowiecka Prz. - schr../ 12.10: Smutna Prz. - Rohacz Płaczliwy - Żarska Prz. - schr./ 13.10: o g. 7.10 odjazd do Zakop. przez Poprad, cały pobyt w pięknej, bezchmurnej pogodzie - złota jesień z przymrozkami w nocy./

Rok 1973

3._Kurs Przodowników Narciarskich PTTK: kierow. A. Karpiński i Zosia Ostaszewska. 17.02: wyjazd do Żywca i nocleg./ 18.02: PKS do Korbielowa - na wyciągu./ 19.02: egzamin kwalifikacyjny./ 20.02: Korbielów - szkolenie./ 21.02: Korbielów - Hala Miziowa - schr. Rysianka./ 22.02: Rysianka: szkolenie m.in. tobogan./ 23.02: Rysianka - Lipowska - Rajcza - PKS do Rycerki Kolonia - stąd do schr. na W. Raczy./ 24.02: Wielka Racza - szkolenie./ 25.02: W. Racza(13,15) do Zwardonia(17,45) szlak. czerw. - śnieg i zadymki./ 26.02: Zwardoń szkolenie./ 27.02: egzamin (przewodn. Komisji - Staszek Szymul.)./ 28.02: zakończenie i odj. PKP(15.20)./
_4.- XVIII Rajd Tatrzański: 30.03: PKP o 19,20 - w Zakopanem 5,00./ 31.03 - PKS Dol. Chochołowska skrzyż.(6,20) - schronisko(8,10), po śniadaniu Rakoń(10,00-14,00)./ 1.04: zjazd do Schr. Blaszyńskich - Dol. Starorobociańska - Siwa Prz. i z powrotem - Pol. Huciska(15,40) - PKS do Zakop. - nocl. w Domu Tur./ 2.04: PKS do Kuźnic i kolejką na Kasprowy W. - o 9,00 zjazd na Gąsienicową - Dubrawiska - Dol. Pańszczycy - Krzyżne(13,25) - zjazd Dol. Waksmundzką - schr. Roztoka (16,00)./ 3.04: Roztoka (odprawa WOP-8,30) - Dol Białej Wody - Dol. Litworowa - Rohatka(15,00) i spowr. - Pol. Pod Wysoką(16,00) - schr. Roztoka(17,00)./ 4.04: schr. Roztoka - schr. w 5-ciu Stawach (wiatr, zadymka)./ 5.04: schr.(9,20) - Szpiglasowa Prz. - Dol. Za Mnichem - Wrota Chałubińskiego (13.20) - Dol. Piarżysta (Staszek zniszczyl nowe Rosignole) - Niżni Kostur(15,30) - zjazd do sch.(16,30)./ 6.04: schr. - Gładka Prz. - Zawory - Dol. Cicha - pod Jaworowym Żl.(12,30-13,30) - Toman. Prz.(15,00) - schr. Ornak(16,00) zamknięte bo remont!!! a organizator nie wiedzial!?!? - Kiry(18,00) do Zakop. zmęczeni i źli./ 7.04: PKS do Kir - Ciemniak - Krzesan. - Małołącz. - Kopa Kondradzka - Kalat. (cały czas mgła jak mleko) zakończenie Rajdu./ 8.04: (niedz.) z Zosią Ostaszewską PKS Nędzówka (7,20) - Dol. Małej Łąki - Małołącka Prz. - Ciemniak - Dol. Miętusia - Kiry (15.00)./

ZbKarge3

Rok 1973 przyniósł nową przygodę z górami, która zaowocowała moją, dzieloną z Ojcem, tatrzańską pasją. Od tego roku rozpoczęliśmy coroczne świąteczne wyjazdy do Doliny 5 Stawów Polskich. Pierwszy z nich odbył się w okresie Nowego Roku, następne odbywały się przez kilkanaście kolejnych lat w okresie Wielkanocy. Wyjazdy te organizowane były przez serdecznych przyjaciół Ojca: Staszka i Trudę Szymulańskich - wspaniałych instruktorów PZN, w gronie zaprzyjaźnionej młodzieży. Kilkudniowe pobyty w schronisku PTTK stanowiły połączenie przyjemności nauki jazdy na nartach z nauką poruszania się w ekstremalnych, zimowych warunkach w Tatrach.

Rok 1973 c.d.

_13.- 25.12: z Krystyną Gl.(6,00) - Zakopane(12,00) - Łysa Pol.(13,00) - schr. Roztoka(14,00) 26.12: Roztoka(9,20) - Pol. p. Wołoszynem - Rusinowa Pol. - Roztoka(14,00)./ 27.12: Roztoka(10,00) - M. Oko(11,30) - Czarny St.(12,30-13,00 pełne zachmurzenie, szczyty w chmurach niesamowita cisza i pustka - szreń, ciężkie podejście i jeszcze trudniejsze zejście). - 13,30-14,00 dwie dziewczyny spadły z ”ceprostrady” ok. 150m - pomagamy w akcji (Tat. 3/74 s.135) - Roztoka 15,20./ 28.12: PKS na Wierch Poroniec(10,20) - gęsta mgła - Rusinowa Pol.(11,20) - Gęsia Szyja 12,30-14,00 nad chmurami, słońce, widmo Brockenu, piękny widok - szczyty nad morzem mgły!! A skałki Gęs. Sz. aż czerwone od tysięcy biedronek!!! - Rówień Waksmundzka i (czerw.) Roztoka(15,50)./ przyjechali Truda, Ala i Janusz Szymul./ 29.12: o 8,30 przyjech. Staszek Sz., Jurek, Danka O. i Zbyszek. Z Roztoki(10,00) - Nowa Roztoka(11,15)- schr. w Pięciu Stawach(13,00)./ 30.12: schr.(9,30) - Gładka Prz. - Zawory - Wielka Kopa Koprowa - (12,30) - słońce, wiatr, widoki!! - schr.(16,00)./ 31.12: ze Staszkiem pod Walentkową Prz. i zjazd. Przed północą grupa ok. 20 narc. pod „dowództwem” Jana Strzeleckiego wyszła na Niedźwiadka, o 24,00 zapalili pochodnie i zjechali zygzakami na Staw - widok niesamowity. (Jan Strz. został zamordowany przez ubeków 28.06.88r.)./ / Zaczął się rok 1974./.

ZbKarge4

Narciarstwo w Jego wydaniu, nie było tym, o czym potocznie myślą wszyscy. Jego wieloletni przyjaciel Staszek Szymulański, przedwojenny harcerz, instruktor PZN i przodownik narciarski PTTK, wciągnął Go w krąg turystyki narciarskiej, którą uprawiali zarówno w Beskidach, jak i w Tatrach. Obaj przez wiele lat uczestniczyli w Tatrzańskich Rajdach Narciarskich PTTK, organizowanych przez KTG PTTK w Krakowie.

ZbKarge5

Rajdy te odbywały się zarówno po polskiej, jak i słowackiej stronie Tatr w czasach, kiedy jeszcze nie nazywano tej dyscypliny narciarstwem ekstremalnym. Kierownikami tzw. tras byli wspaniali narciarze – miłośnicy Tatr w ich zimowej szacie, doskonale znający zimową topografię gór i specyfikę bezpiecznego poruszania się po nich w warunkach zimowych. W latach 80-tych dwukrotnie uczestniczyłam w Rajdach razem z Ojcem i są to jedne z najpiękniejszych i wciąż emocjonujących wspomnień.

Rok 1973 c.d.

_„Na nartach przez cztery przelęcze Tatr Wys.” 25.04: piątek - ze St. Szymulańskim wyj. Gl.(15,30) - Zakop.(20,00) w DT./ 26.04: PKS(5,50) - Tatrz. Łomnica(7,30), śniadanie, bank i wyj. (8,30) do przyst. „Bela Voda”(8,50) - Dol Kiezmarska - Brncalowa Chata(11,50) - pogoda fatalna, od kilku dni zadymki, świeży, mokry śnieg, lawiniasto, gór nie widać (ale urlop nie do przesunięcia). Po obiedzie śpimy do nast. rana!./ 27.04: ze schr.(9,45) - Kieżmarska Ch. (spalona w XI.74r.), żadnej widoczności - Jagnięca Przełączka - zjazd, mokry, glęboki śnieg - powr. schr.(13,45) - słońce - po obiedzie wyj.(17,00) - Dol. Dzika nad próg (deptamy stopnie w śniegu powyżej kolan) - schr.(18,50)./ 28.04: poniedz.: wstaj.(4,40) - wyjś.(5,40-czyste niebo, bez wiatru) - po wczor. śladach na próg Dol. Dzikiej(7,40-8,15) - ja zakładam foki na narty - wylot żlebu(9,10) i na Baraniej Prz.(10,10) - Staszek bez fok 10,45- 11,00 zjazd po lawinisku, ciężki śnieg, upał - w schr. Tery’ego(11,40). Wykończeni upałem zostaj./ 29.04: wt.: wst.(4,30) - wyjś.(5,45) - w Dol. Lodowej na nartach pod żleb - Czerw. Ławka(7,45-9,00) - zjazd po lawinisku - Strzel. Pola - pod Jaworowym Sz.(9,30-10,00) - Zbojnicka Ch.(10,25). Schr. zamknięte, przykra niespodzianka, opalanie do 13,25 - zjazd Zbójnckim Koryciskiem do Kamzika(14,35) - zejście do Smokowca (obiad) powr. po ciemku (cały dzień pełne slońce i upał - o 16-tej w Kamziku +9st.), w schr. pustki ./ 30.04: wstaj. 4,15 - wyjście 5,45 - Zbójnickie schr.(8,05-8,35), znów pelne słońce i upal, - Rohatka (10,30-11,00) - Litworowa Przehyba - Dol. Kacza(11,35) - na progu górnego kotła(13,00-13,20) - Żelazne Wrota(14,40-15,00) - zjazd począt. lawiniskiem, potem pięknie - Popradzki St.(15,30) - zastawka Popr. Pleso(16,30 od Rohatki dopiero tu zdjąłem narty ) - w Smokowcu obiado-kolacja i po ciemku pieszo do Kamzika./ 1.05 (czwartek); powrót do Zakop., Staszek do Gliwic, ja do Wodogrzmotów(PKS) i Pięciu Stawów./ 2.05: w schr. - deszcz ze śniegiem, mgła./ 3.05: wiatr, mgła, śnieżyce - do Dol. Pustej - Przełęcz Schodki - Zadni St - zj. w gęstej mgle do schr./ 4.05: powrót do Gl./

ZbKarge6

W 1974 r. uczestniczył w wyprawie na Kaukaz, ale największą fascynacją pozostały dla Niego Tatry. Wspólne zainteresowania oraz wieloletnia przyjaźń z Tadkiem Szczerbą, Marianem Kunickim, Andrzejem (Ignacym) Żakiem zaowocowały zdobyciem uprawnień przewodnickich II klasy. Po latach stali się oni i moimi serdecznymi przyjaciółmi. W tym miejscu należałoby wymienić jeszcze ogromne grono przyjaciół i kolegów, którym dedykuję to wspomnienie. Mimo, że nie wymienieni z imienia i nazwiska z pewnością wiecie, że piszę także o Was, dla Was i dziękuję za Waszą obecność.

Rok 1977

_15. 12.11: jadę do Zakop. na egzamin na II-gą klasę Przewodnika Tatrzańskiego (w N. Targu kupiłem narty Polsportu Epoksy 2100 za 2600zł), Nocleg w D. T./ 13.11: od 16,00 egzamin: Dziub, Strzeboński i Krupski - topografię; Stecki - etnografię; Zofia Paryska - Parki Narod. Skończyli o18,50; W.H.P. pogratulował wyniku! Jestem Przewodnikiem Tatrzańskim II-giej kl.!/

ZbKarge7

W ostatnich latach, gdy stan zdrowia nie pozwalał Mu na górskie wędrówki, skierował się ku fotografii cyfrowej. Przeszło 80-letni człowiek zasiadł do komputera i stał się on jego kolejną pasją, zwieńczoną wystawami fotografii amatorskiej. Zdjęcia, podobnie jak te z lat wcześniejszych, cechuje piękna kompozycja, wrażliwość na barwy i umiejętny wybór tematu, świadczący o umiejętności widzenia tego, co dla innych bywa czasem niezauważalne. Spośród zainteresowań Ojca wymieniłam jedynie te, które zajęły najdłuższy okres w jego życiu i miały związek z górami. Jednak różnorodność tematów, którymi zajmował się była tak duża, że mówiąc o kimś: „człowiek Renesansu”, bez wahania mogę tak powiedzieć o Ojcu, który potrafił żyć tak intensywnie i ciekawie w przestrzeni pomiędzy domem, a pracą. Z natury samotnik, cieszył się dużym uznaniem, przyjaźnią i szacunkiem kolegów. Z natury artysta, pomimo ścisłego umysłu i technicznego wykształcenia. Pasje i ciekawość świata wypełniały całe jego życie. Częścią tego życia była również rodzina, do której wniósł szerokie horyzonty, różnorodne zainteresowania, duży krąg serdecznych przyjaciół i znajomych. I pozostawił trwały ślad na ścieżce, którą idę choć wiem, że nie zdołam dotrzymać kroku.......

 

Krystyna Karge (przewodnik tatrzański nr 859,
przodownik narciarski PTTK, architekt)




Gliwice, październik 2008
KrKarge
 

Edward Puchlerski in memoriam

Wycieczka prawie bez programu

Budzik zadzwonił, jak zawsze o piątej. Słońce nie kwapiło się ze wschodzeniem – to już połowa sierpnia. Jedzenie śniadania o tej porze to gwałt fizjologiczny, ale czego się nie robi z miłości do gór, jak mawia mój znajomy z Zakopanego. Autobus o 545 zatłoczony, jak zwykle. Z pachnącego wczorajszym upałem przystanku biegniemy do kolejki. Jeszcze nie pada, ale po kilku dniach upałów nareszcie zbiera się na burzę: od zachodu ciągną ciężkie chmury i słychać pomruki grzmotów. Do wagonika ładujemy się we czwórkę: Edek, Rysiek, Danka i ja. Na Siodełko dojeżdżamy w potokach deszczu. Rozsiadamy się na ławach w hallu stacji i patrzymy jak nad Tatrami szaleje nawałnica. Wszyscy prawomyślni Niemcy nałożyli peleryny i dawno już poszli w góry. Spoglądamy po sobie niepewnie: czy nadal wybieramy się na Staroleśny? Deszcz stopniowo ustaje. Wychodzimy z parasolami w ręce. Co robić z tak pięknie zaczętym dniem? Idziemy do Bilikowej chaty na śniadanie. Tam zadecydujemy. Ale tylko dwie minuty cieszymy się tym celem: chata jest w remoncie. Trzy pary zawiedzionych oczu spoglądają na Przewodnika. Edek charakterystycznym gestem drapie się w czoło. Nie opuszcza nas myśl o śniadaniu. Idziemy więc do najbliższego schroniska, czyli do schroniska Zamkovskiego (wtedy mówiło się za Edkiem „chata kapitana Napletka”). A potem... Może coś w rejonie Łomnicy? Kiedy siedzimy nad zupą gulaszową znowu zaczyna padać. Edek waha się. Owszem, możemy pójść gdzieś w Łomnicę, ale w taką pogodę bez literatury nieciekawie... Plecaki obciąża nam przecież „trzynastka” i „czternastka”. Skoro jednak ktoś musi rządzić w tym bajzlu, szef decyduje, że wracamy na zachód.

W dusznym powietrzu idziemy Magistralą. Dopiero, kiedy jesteśmy z powrotem na Hrebienku, idący przodem Edek zatrzymuje się i pyta: byliście już w Dolinie Sławkowskiej? Patrzymy po sobie. Oczywiście, że nie. No to idziemy. Edek podkręca tempo i daje nam odetchnąć dopiero pod wypływającym z doliny potoku. Teraz to co lubimy najbardziej: ociekająca wodą kosówka. Ale Edek bezproblemowo odnajduje względnie rzadkie jej fragmenty i niedługo wychodzimy na polanę. Znowu zaczyna padać. Chmury jednak porozrywane i co chwilę odsłaniają nam inne fragmenty otaczających dolinę grani. Idziemy nad staw, fotografujemy. Edek w międzyczasie odnajduje kolebę i kiedy deszcz się wzmaga mamy gdzie się schronić.

Nie zanosi się na dziesięć godzin słonecznej pogody, ale nie pada też ciurkiem. Oczywiście, że nie chcemy wracać do domu. Co powiecie na Granaty Wielickie? Czemu nie? Opuszczamy suchą i przytulną kolebę i wychodzimy na grań. Dookoła robi się coraz ciekawiej. Między chmurami co chwilę prześwituje błękit, słońce rysuje fantastyczne cienie, gdzieniegdzie widać fragment tęczy. Za chwilę do tej scenerii dochodzi zwariowana rzeźba i topografia Granatów. W żlebikach szumi woda, ze zwietrzałych stoków co chwila osuwa się piarg. Z Niedźwiedziej Przełęczy idziemy w kierunku Staroleśnego Szczytu. Co jakiś czas zbaczamy w lewo lub w prawo, by zdobyć którąś z łatwiej dostępnych baszt lub turni. Na Wielką Granacką Turnię wchodzą tylko panowie – piękną płeć huraganowy w porywach wiatr zmusza po kilku krokach do odwrotu.

W dolinę schodzimy Kwietnikowym Żlebem. Nie pada. Chwila wahania przed zejściem na szlak i już jesteśmy wmieszani w tłum turystów schodzących z Polskiego Grzebienia. Kierujemy swe kroki do „Klubu przewodników” na tyłach Śląskiego Domu. Jest niestety zamknięty. Najpierw Edek złorzeczy solo, potem robimy to w kwartecie.

Nasze inwektywy pod adresem gospodarzy robią się jeszcze bardziej wyrafinowane, kiedy okazuje się, że w barze piwo jest ciepłe, a na dodatek trzeba je pić na stojąco, bo lokal zapchany jest przemokniętymi turystami. Nasz Przewodnik przysięga sobie, że jego noga w tej „chacie” już nie postoi. Pędzimy na dół do pociągu. Piwne rachunki wyrównamy w „Kasztelu”.

Puchlerski

Taki właśnie był Edek: pełen pomysłów, nie dający łatwo za wygraną, cierpliwy, ale też potrafiący „rzucić mięsem”, kiedy ktoś nadepnął mu na odciski. W grupie, w której działaliśmy w czasie sierpniowych obozów w Wielkiej Łomnicy, był najstarszy wiekiem, stażem i doświadczeniem. Więc siłą rzeczy był dla nas autorytetem. Ale był też kolegą, partnerem, pomocnikiem. Był bezlitośnie ironiczny, kiedy my coś sknociliśmy, ale potrafił stosować tę samą miarę krytyki wobec siebie, kiedy mu coś wyszło nie tak. Bardzo starannie przygotowywał się do każdego przejścia. Zresztą każdą wolną chwilę poświęcał Tatrom. Rysował mapy, studiował przewodniki, myślał nawet nad przewodnikiem po nieznakowanych turystycznych drogach Tatr Wysokich. Na każdy obóz przywoził cały stos notatek i map. Często powtarzał, że nie sztuka zostać przewodnikiem pierwszej klasy: sztuka nim cały czas być. Podziwialiśmy go za to wszystko. Próbowaliśmy się uczyć od niego, choć mieliśmy inne temperamenty, inne zasoby pomysłów, inne granice wytrzymałości i cierpliwości. Na ile byliśmy pojętnymi uczniami?

Znałam Edka od 1979 roku. Pierwszy raz był moim przewodnikiem w czasie międzyszkolnego rajdu „Babie Lato w Beskidach”, w którym uczestniczyłam z grupą moich podopiecznych – harcerzy. Potem było jeszcze jedno „Babie Lato”, przypadkowe spotkanie na Przegibku, kilka przelotnych spotkań, na Słowacji, wreszcie kurs przewodnicki i obozy w Wielkiej Łomnicy i Morskim Oku. I choć sama dorobiłam się od tego czasu dwóch „blach” przewodnickich i z niejednego górskiego pieca chleb jadłam, obraz Edka jako Przewodnika przez wszystkie te lata pozostał niezmieniony: stojącego na tle górskiego pejzażu, cierpliwie objaśniającego panoramę, opowiadającego o zlewiskach i dorzeczach, o Janosiku czy Józku Krzeptowskim; spoglądającego ku górze i szukającego najbezpieczniejszej drogi na szczyt, zawsze pomocnego, kiedy jego podopieczny potrzebował rady, perswazji, asekuracji. Nie był człowiekiem bez wad. Nie łatwo było zaakceptować jego cięty język, bezkompromisowość, czy specyficzne poczucie humoru. Nie wszystkim odpowiadała jego filozofia przewodnictwa i widzenie gór. Nie dyskredytuje go to jednak. Wręcz przeciwnie: podkreśla jego człowieczeństwo.

Curriculum vitae

Edward Puchlerski urodził się 13 października 1940 r. we Lwowie. Do szkoły podstawowej uczęszczał we Wrocławiu i Trzebini. Maturę zdał w r. 1958 w Liceum Ogólnokształcącym w Chorzowie, studia wyższe ukończył na Wydziale Elektrycznym Politechniki Śląskiej w Gliwicach, uzyskując dyplom w 1972 r. Pracował m. in. w Gliwickich Zakładach Chemicznych „Carbochem”, Biurach Projektów „Elektroprojekt”, „Bipromog”, OBRUM i Instytucie Materiałów Ogniotrwałych.

Od lat siedemdziesiątych prowadził aktywną działalność turystyczną. W r. 1970 wstąpił do PTTK, był również członkiem Klubu Wysokogórskiego (od r. 1976 posiadał stopień taternika samodzielnego) i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Działał w Służbie Kultury Szlaku, Kole Przewodników Tatrzańskich i Kole Przewodników Turystycznych. W r. 1976 został przewodnikiem tatrzańskim, uzyskując w r. 1991 uprawnienia przewodnika I klasy. Od r. 1980 był przewodnikiem beskidzkim, zdając egzamin na uprawnienia I klasy w r. 1986. Był również instruktorem przewodnictwa, przodownikiem turystyki górskiej na wszystkie góry Polski oraz strażnikiem ochrony przyrody.

Był członkiem Regionalnej Komisji Egzaminacyjnej ds. Przewodnictwa Beskidzkiego i Komisji Egzaminacyjnej ds. Przodowników Turystyki Górskiej. Od 1977 r. był działaczem Oddziału PTTK w Gliwicach. W zarządzie Koła Przewodników Tatrzańskich (1978-91) pełnił funkcję wiceprezesa i prezesa. W Kole Przewodników Turystycznych był członkiem komisji szkoleniowej, wiceprezesem (1992-94) i prezesem ( od 1994r.). Jako przewodnik prowadził niezliczoną ilość wycieczek, wystąpił z wieloma prelekcjami na temat ochrony przyrody, topografii i architektury. W 1993 r. zainteresował się górami wyższymi niż Beskidy czy Tatry, organizując dwutygodniową wyprawę w okolice Chamonix, uwieńczoną zdobyciem Mont Blanc. Zginął w czasie zejścia z Elbrusa 21 sierpnia 1994 r.

W czasie swojej wieloletniej działalności wyróżniony został następującymi odznaczeniami turystycznymi: Odznaką 25- lecia Oddziału PTTK w Gliwicach (1978), Honorową Odznaką 30-lecia Oddziału PTTK w Gliwicach (1983), Katowicką Honorową Odznaką PTTK (1983), Honorową Odznaką Oddziału PTTK w Gliwicach (1988), Srebrną Odznaką Zasłużony w Rozwoju Województwa Katowickiego (1988) i Złotą Honorową Odznaką PTTK (1988) przyznanymi przez Zarząd Główny PTTK.

Przez trzy dwuletnie kadencje, wiosna 1985 – wiosna 1991, Edek był prezesem Kola Przewodników Tatrzańskich w Gliwicach, wybrany jako jedyna rozsądna kontrkandydatura dla bardzo zasłużonego, ale nieco apodyktycznego Tadeusza Szczerby. W tym czasie, nie tylko sam podwyższył swoje uprawnienia uzyskując I klasę przewodnika tatrzańskiego, ale pociągnął w tym kierunku wielu kolegów i znajomych średniego pokolenia. Zaplanowane przez kierowane przez Edka zarządy, regularnie odbywały się wyjazdy w Wysokie Tatry Słowackie i szeroko rozumiane Podtatrze. Ich cechą było uczestnictwo dużej liczby osób związanych z kołem bądź to towarzysko, lub chcących intensywnie poznawać góry w towarzystwie doświadczonych przewodników–przyjaciół. Efektem takich działań była konieczność zorganizowania w latach 1998 – 91 kursu, po którym uprawnienia zdobyło 16 osób.

W 10-tą rocznicę jego tragicznej śmierci Koleżanki i Koledzy z Koła Przewodników Tatrzańskich im. Tadeusza Szczerby w Gliwicach ufundowali Edkowi tablice pamiątkową, która została wmurowana w murze Sanktuarium na Wiktorówkach dnia 27.03.2004 roku.

Barbara Lepiarczyk

 

Our website is protected by DMC Firewall!